środa, 4 lutego 2015

NIE, dla sprzedaży KPEC-u.

W Bydgoszczy ponownie napięta atmosfera na okoliczność możliwości sprzedaży jednej ze strategicznych miejskich spółek. Jak podają lokalne media prezydent Bydgoszczy za podstawowy warunek sprzedaży udziału uznaje zobowiązanie się nabywcy do pobierania ciepła z budowanej przez ProNaturę spalarni śmieci.

Iluzoryczne zobowiązania, zamiast rzeczywistej kontroli.


Warto zastanowić się czy w ogóle rozsądnie byłoby losy miejskiego systemu ciepłowniczego opierać na takim  zobowiązaniu. Jak pamiętamy podczas przejmowania bydgoskiego Zachemu przez Ciech roztaczane były wizje rozwoju, zobowiązanie do wartościowych inwestycji. Jaka była rzeczywistość? Za kilka lat kilka tysięcy ludzi bez pracy, zatrzymane instalacje, a technologia i zamówienia sprzedane niemieckiemu koncernowi. Została w Bydgoszczy w pakiecie ekologiczna bomba, której utylizacja kosztować może setki milionów złotych, a państwo (właściciel spółki CIECH) nie poczuwa się do poniesienia tych kosztów. Czy coś nas to nauczyło? Może zamiast opierać się na "zobowiązaniach" lepiej opierać się na pełnej kontroli strategicznych dla miasta obszarów?





Warto pamiętać, że bilans energetyczny, a w konsekwencji także finansowy spalarni opera się już w obszarze dostępu do strumienia odpadów z Torunia na miękkich zapewnieniach. Co mówi umowa partnerska na ten temat? Jeżeli gmina Toruń nie będzie w stanie dostarczyć deklarowanej ilości odpadów to ...podejmie starania, żeby jakoś problem rozwiązać. Co będzie, jeśli mimo to nie zdoła się wywiązać? Tego porozumienie "partnerskie" już nie porusza. Nie ma w nim kar umownych, ani żadnej innej formy odpowiedzialności tego "partnera". Problem finansowy spaść może na barki bydgoskiej spółki za którą PORĘCZA gmina Bydgoszcz.

Umowa "partnerska" nie gwarantuje strumienia odpadów z Torunia.




Utrata kolejnych procesów decyzyjnych, powodem degradacji miasta.


Wiemy, że w Toruniu powstają różne instalacje przetwarzania i sortowania odpadów, co może doprowadzić do zmniejszenia deklarowanego poziomu strumienia odpadów z tej gminy. Czy toruński samorząd i inne podmioty działające w tej branży będą kierować się interesem bydgoskiej spalarni, czy w pierwszej kolejności swoim? Naiwnością byłoby oczekiwać, że ta pierwsza opcja się ziści, skoro zapisy w umowie partnerskiej tego nie gwarantują. Zabezpieczenie swoich interesów gwarantuje kontrola. W Bydgoszczy tracono (także w biznesie) kontrolę nad procesami decyzyjnymi na skalę nie spotykaną w żadnym innym, dużym mieście. Teraz mamy dobrowolnie oddać kontrolę w kolejnym strategicznym obszarze. Masakra. Zachowujemy się jakbyśmy nie posiadali umiejętności logicznego myślenia i wyciągania wniosków.

Tutaj warto przy okazji wspomnieć, że dokumentacja spalarni i  cały finansowy montaż tej inwestycji przygotowywany był ...w Toruniu. Dopiero po rozpoczęciu realizacji projektu prawa autorskie do dokumentacji projektowej przysługujące gminie Toruń zostały przeniesione na rzecz Miasta Bydgoszczy. Podczas sesji Rady Miasta w czerwcu 2013 usiłowałem zwrócić na to uwagę radnych. Zaprzeczała vice-prezydent Bydgoszczy, pani Grażyna Ciemniak. Wyraźnie dowodzą tego jednak zapisy tej samej umowy "partnerskiej" dotyczącej spalarni ( paragraf 1 punkt 4). Żeby nie być gołosłownym wklejam ten fragment umowy:


Bydgoska spalarnia powstaje w oparciu o dokumentację przygotowaną przez ..gminę Toruń
Jeżeli prawa autorskie mają zostać przeniesiona na miasto Bydgoszczy z gminy miasta Toruń, to trudno zaprzeczyć, że do niej one należą. Tak podpowiada przynajmniej elementarna logika.

Nasza naiwność nie ma jak widać żadnych granic.


Sprzedaż KPEC-u mogłaby wprowadzić kolejną niepewność do bilansu energetycznego i finansowego spalarni. Firmy prywatne kierują się swoim zyskiem i mając do dyspozycji pozostanie z nadmiarem własnego ciepła i rezygnację z odbioru ciepła ze spalarni mogą się zachować bardzo różnie. Czy patrząc na to jak słabo zabezpieczane są interesy bydgoszczan w innych sprawach możemy mieć nadzieję, że sprzedaż KPEC-u będzie obwarowana skutecznymi zapisami gwarantującymi cokolwiek? Szczerze? Ja wątpię.

Czy rzeczywiście warto ryzykować pozbywając się miejskiej, dochodowej spółki, gwarantującej godziwe miejsca pracy wielu bydgoszczanom? Czy środków na planowane inwestycje nie da się zdobyć inaczej, zwłaszcza przy tak niskich stopach procentowych jak obecnie? Czy odsetki nie zrównoważą wpływy z zachowania dochodowej, miejskie spółki? Czy wreszcie planowane przez miasto inwestycje rzeczywiście są w ogóle na tyle dobrze przemyślane, że warto tracić jedną z najlepszych miejskich spółek?

Najpierw wyeliminujmy marnotrawstwo.


Moim zdaniem jest w mieście sporo marnotrawstwa. Rezygnujemy np bez dokładnej analizy z tak prostych rozwiązań jak uruchomienie Szybkiej Kolei Miejskiej dzięki istniejącym torowiskom, przy wykorzystaniu poczynionych już ogromnych inwestycji (tramwaj do dworca, węzeł przesiadkowy Bydgoszcz Wschód czy nowy dworzec Bydgoszcz Główna). Chcemy wydawać dziesiątki i setki milionów na rozbudowę układu drogowego, co może jeszcze bardziej zakorkować miasto, a nie sięgamy po proste i tanie rozwiązania żeby usprawnić transport zbiorowy w mieście i aglomeracji i podnieść jakość życia mieszkańców. Czy przy takim sposobie myślenia naszych władz cieszy mnie pomysł sprzedaży KPEC-u? Nie. Mnie martwi.

1 komentarz:

  1. Moim zdaniem nie należy sprzedawać KPEC. A już ten argument o konieczności odbioru ciepła z tego przyszłego smrodliwego potwora, świadczy o tym, że cała umowa jest nic nie warta. Bo jak zmusić potem prywatnego wlaściciela, aby tego przestrzegał. Weźmie od tych, gdzie będzie taniej czyli od siebie, czyli z ZEC-u.


    OdpowiedzUsuń